niedziela, 25 listopada 2018

#4 You never thought that a girl could be strong

Nie pisałam ostatnio, bo zawalili nas w szkole projektami i nauką. Normalnie w mojej szkole nie zadają zbyt wiele do domu, nie muszę się też prawie w ogóle uczyć, bo z lekcji zapamiętuję tyle, że nie muszę później siedzieć do nocy nad książkami, ale przez ostatnie 2 tygodnie nauczyciele powariowali i miałam sporo pracy. Myślałam, że tak może będzie w grudniu przed Finals czyli przed egzaminami, które tu pisze się na koniec każdego semestru, ale nie oni postanowili dać nam popalić już teraz. Na szczęście udało mi się oddać wszystko na czas i ostatnie 4 dni miałam naprawdę wolne. I mega cieszę się z tego wolnego, bo w końcu mogłam się wyspać i tak zwyczajnie powylegiwać się we własnym łóżku, no i nadrobić seriale.

W czwartek było Thanksgiving, więc z przygotowanymi wcześniej sałatkami i ciastem pojechaliśmy do brata Nathana, który mieszka w Burbank. Taka ciekawostka - Burbank i Santa Monica pomimo, że leżą w LA, to są oddzielnymi miastami, podobnie, jak Beverly Hills. Wiedziałam, ze Thanksgiving to rodzinne święto, ale i tak byłam zaskoczona, że było tam ponad 20 osób. Dobrze, że mają duży dom, bo nie wiem, gdzie byśmy się pomieścili. Najlepszą częścią dnia było karaoke. Nieważne było, kto ma jaki głos i ile ma lat, śpiewali nawet najmłodsi. Było mega zabawnie. W drodze powrotnej rozbolała mnie głowa i zatoki znowu dały mi popalić. Od momentu pożarów, które rozpętały się na wzgórzach i tego, że wszędzie było czuć dym, moje zatoki zwariowały. Zatkało mi nos i głowa najbardziej wieczorami bardzo mnie bolała. Lekarz przepisał mi tabletki i przeszło, jednak znowu trochę mnie zatyka, więc chyba będzie potrzebna kolejna wizyta u lekarza.

W tamtą sobotę byłam ze znajomymi w kinie na Bohemian Rhapsody, a wczoraj poszłam na to samo z Joanną i Nathanem, a co. Film świetny, polecam. Najlepsze momenty, kiedy cała sala śpiewa piosenki razem z aktorami.


wtorek, 6 listopada 2018

#3 Enjoy the little things

Już prawie połowa tygodnia, a ja nadal wspominam weekend, bo naprawdę był super. Potwierdzam, że mam super przyjaciół i nie zamieniłabym ich na nic w świecie.

Ivy i Caleb przyjechali na 4:00. Ivy mieszka niedaleko, więc podwiózł ją tata, a Caleb mieszka w Pacific Palisades, więc przyjechał swoim samochodem. Tak tu 16-latki mają własne samochody, o prawku już nawet nie wspominam. Poszliśmy więc się przejść na plażę, bo ode mnie to raptem 10 minut z buta. Pomoczyliśmy nogi, porobiliśmy salta na piachu, tzn kto porobił, ten porobił, no ja nie mam takich zdolności, ale Caleb jest mistrzem. Wróciliśmy i zaczęliśmy przygotowywać sobie jedzenie na naszą movie night. Jakoś po 7:00 wyszli ciocia i wujek. Zamknęłam za nimi, sprawdziłam wszystkie okna i poszliśmy do mnie na górę. Zamontowaliśmy rzutnik, bo ofc nie mam tv w pokoju, bo zwyczajnie nie oglądam tv, więc nie potrzebuje telewizora XD Byliśmy przygotowani na seans do rana, ale wyszło, jak zawsze. Ja pamiętam tylko, jak leciało "Love, Simon" i 2 odcinki "Legacies", więc odpłynęłam około północy. Brawo ja! XD Mam tu tak duże łóżko, że spanie we troje to luz dla każdego. Nie ciocia i wujek nie mają nic przeciwko, aby moi przyjaciele nocowali u mnie. Zaufanie 100%, bo no wiecie chodzi mi o Caleba. Wspólny weekend zakończyliśmy śniadaniem w niedzielę i pojechali do domów, a ja spędziłam dalszą częsść niedzieli na leniuchowaniu z ciocią i wujkiem XD

Na koniec zdjęcie z wczorajszego poranka. W TV czy necie zawsze LA jest słoneczne i piękne, a prawda jest taka, że tak ładnie robi się dopiero gdzieś około 11:00. Większość poranków w LA wygląda podobnie, czyli są zamglone mniej lub bardziej. Dziś było mniej, ale wczoraj bardziej, i właśnie z wczoraj jest zdjęcie, a dokładnie zrobiłam je, gdy szłam do szkoły. Mam tylko 25 min piechotą więc przeważnie rano chodzę, no chyba, że jestem spóźniona, to lecę na busa.

N.

 

sobota, 3 listopada 2018

#2 Surround yourself with positive people

3 listopad - 116 dzień mojego pobytu w Kalifornii, a ja nawet nie wiem, kiedy to zleciało.

Z tyłu, po prawej i prosto jest balkon.
Jest sobota, a co ja robię zazwyczaj w sobotę? Po 1 - wstaję później niż w tygodniu, czyli gdzieś po 8:00, a nie 6:30, kiedy to do szkoły mam na 8:15. Po mału, nie śpiesząc się jem śniadanie, a później ogarniam swój pokój i łazienkę. I po 2 - jadę z Joanną czyli ciocią na zakupy. Tak przeważnie wygląda pierwsza połowa mojej soboty.

Dziś muszę kupić parę rzeczy, bo na wieczór zaprosiłam dwójkę moich przyjaciół. Joanna i Nathan (wujek) wieczorem idą do znajomych, więc ja zaprosiłam Ivy i Caleba na movie night. Nie za bardzo lubię zostawać sama w domu, więc przeważnie, gdy ciocia i wujek wychodzą, to albo zapraszam kogoś na noc, albo wpraszam się do Ivy XD Mieszkamy w budynku, który podzielony jest na 4 mieszkania i każde ma 2 piętra, z czego mój pokój znajduje się na samej górze, ale tak jakby był dobudowany na dachu, bo z 3 stron mam balkon. Mieszkamy od szczytu, a sąsiada z boku wiecznie nie ma, teraz chyba też, więc no trochę mam cykora, kiedy zostaję sama. Mam 16 lat, jestem po prostu ostrożna, to chyba normalne co? Czy może powinnam poruszyć tę kwestię ze swoim terapeutą? XD

W czwartek było święto zmarłych, więc wszyscy poszliśmy po południu na cmentarz. Zaniosłam mamie kwiaty, a wczoraj razem z Joanną wieczorem poszłyśmy na plaże na spacer. Był piękny zachód - zdjęcia na dole. Wspominałyśmy wspólne chwile, płakałyśmy i śmiałyśmy się przez łzy z historii, jakie opowiadała ciocia o tym, co obie robiły na studiach. Ach, tak bardzo mi jej brakuje.

Uciekam teraz ogarnąć swój pokój no i siebie przed wyjściem na zakupy, bo nadal jeszcze siedzę w piżamie XD

N.



Szablon wykonany przez Zaulę z Secret Templates | Instruktażowo google fonts